wtorek, 31 lipca 2012

Sałatka z fasolki szparagowej, z fetą i karmelizowaną czerwoną cebulą

Przygotowując to danie nie zdawalam sobie sprawy z tego, że tak szybko zniknie z talerza. Miałam akurat świeżą fasolkę, pomyślałam że zrobię sałatkę. Wykorzystałam to, co miałam pod ręką. Obmyśliłam szybciutko, że surowa cebula nie bardzo mi tu będzie pasować, więc ją skarmelizowałam, dodałam fetę i uprażone pestki słonecznika, które dość często dodaję do różnych sałat i dań ciepłych, np. makaronów. Jeszcze tylko dressing, najprostszy w zasadzie, jaki wykorzystuje również do innych sałatek. No i po sałatce. Nie ma, przepadła. Zjedzona do ostatniej fasolki...
A przepis dodaję na zakończenie akcji Warzywa Strączkowe, w której razem ze mną wzięli udział: 


Przepis własny
SKŁADNIKI:
pół kg zielonej fasolki szparagowej
1 op. greckiej fety
2 duże czerwone cebule
3 łyżki pestek słonecznika

DRESSING:
4-5 łyżek oliwy z oliwek extra vergine
1 łyżka octu z czerwonego wina
odrobina soku z cytryny
2 łyżeczki musztardy chrzanowej
duża czubata łyżka miodu 

Fasolę przebrać, obciąć końce i ugotować na parze lub w osolonej wodzie. Odcedzić i zalać zimną wodą. Ponownie odcedzić. Ułożyć w misce lub na dużym talerzu. 
Pestki słonecznika uprażyć na suchej patelni.
Cebulę obrać, pokroić w krążki i na łyżce masła smażyć przez chwilę, posypać 2 łyżeczkami cukru i poczekać aż się skarmelizuje. Przełożyć do naczynia z fasolą.
Ser feta pokroić i ułożyć, a następnie całość posypać pestkami słonecznika.

Składniki dressingu połączyć, aż powstanie kremowy sos i polać sałatkę. Schłodzić co najmniej 30 minut przed podaniem.

Bon Appétit! 


                                                      

Domowe jagodzianki

Nie ma to jak domowe wypieki :) Na pewno zgodzicie się z tym stwierdzeniem. W sezonie jagodowym bardzo często zdarza mi się jeść na śniadanie jagodziankę i popić dobrą herbatą z cytryną i miętą. Teraz przyszedł najwyższy czas by zrobić jagodzianki w domu, decydując samemu przede wszystkim o tym ile dodamy jagód do środka. Zapewne zdarzało Wam się kupić bułeczki, w których nie było prawie nadzienia?! 
Zimą piekłam ogromną ilość bułeczek z serem i masą makową, ale mimo to właśnie jagodzianki wygrywają w tym zestawieniu. Korzystajmy z owoców sezonowych póki są i pieczmy, pieczmy, pieczmy!!! :)
Częstujcie się!


UWAGA: Wszystkie składniki muszą być wyjęte wcześniej z lodówki i mieć temp. pokojową

Przepis własny

SKŁADNIKI:
0,5 kg mąki pszennej
3/4 szklanki ciepłego mleka
110g roztopionego ostudzonego masła
3 żółtka+1 całe jajko
35 g świeżych drożdży+ 2 płaskie łyżeczki cukru
2 łyżki esencji waniliowej NATURALNEJ
50g cukru białego

oraz:
1 roztrzepane jajko do posmarowania
szklanka jagód lub więcej
cukier puder do oprószenia

LUKIER:
szklanka cukru pudru
parę łyżek gorącej wody

Jagody przebrać dokładnie, umyć i osączyć na sitku.

Drożdże należy rozkruszyć i zalać odrobiną ciepłego mleka. Posypać cukrem, na wierzchu oprószyć mąką i odstawić na ok. 5 minut do wyrośnięcia. Żółtka z jednym całym jajkiem ubijamy na puszystą masę z cukrem. Dodajemy esencję waniliową.

Mąkę przesiewamy do miski, robimy wgłębienie i wlewamy rozczyn, a następnie masę jajeczną. Wyrabiamy ręką dokładnie, dolewając po odrobinie pozostałego mleka. Na samym końcu należy dodać roztopione masło. Ciasto powinno być lekko klejące, ale ładnie odchodzić od miski. Kiedy skończymy wyrabianie, należy poprószyć ciasto mąką, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 1, 5 godziny. Nie może być przeciągów, a pomieszczenie powinno być dość ciepłe.


Kiedy ciasto już wyrośnie należy rozwałkować je na posypanej mąką stolnicy na grubość ok. 0,5-1 cm. Podzielić na prostokąty w zależności od tego, jak duże chcemy miećjagodzianki. Wyłożyć jagody (u mnie po ok. 1 łyżce), a następnie oprószyć cukrem pudrem. Zlepiać boki ciasta i formować małe owalne bułeczki. Układać je na blasze wyłożonej papierem i posypanej mąką w odstępach po około 2 cm. Zostawić do wyrośnięcia na około 30 minut.
Piec w temp. 180 stopni z termoobiegiem 15-17 minut.



By wykonać lukier należy wsypać cukier puder do garnuszka i zalać gorącą wodą. Ilość wody musi być minimalna, dlatego lejmy z rozwagą. Lukier należy dokładnie wymieszać by nie było grudek.
Po wyjęciu z piekarnika smarujemy bułeczki za pomocą pędzla naszym lukrem, a następnie jemy, bo nie ma na co czekać :)

Bon Appétit! 





poniedziałek, 30 lipca 2012

Wygrana z Monini :)


Moi Drodzy!
Jak już zapewne wiecie mój przepis na wakacyjne śledzie w stylu włoskim (tu znajdziecie przepis) zajął 2. miejsce w konkursie "Z oliwą z oliwek extra vergine można..." zorganizowanym na Durszlaku przez Monini. Kiedy ogłoszono w piątek wyniki nie mogłam w to uwierzyć. Kilkakrotnie czytałam nazwę swojego bloga i uzasadnienie, ale i to nie wystarczyło, więc poprosiłam domowników, by sprawdzili, czy aby na pewno chodzi o mnie!
Był pisk, wielka radość i mnóstwo gratulacji :)

Bardzo starałam się by moje przepisy biorące udział w konkursie przypadły do gustu jurorom, ale i Wam Moi Kochani czytelnicy i goście bloga. Gotuję dla Was i mam z tego ogromną satysfakcję. Dziękuję, że jesteście ze mną!
W konkursie postawiłam na śledzie, specjalne wymyślone na tę okazję. To była intuicja. I jak się okazało całkiem niezły pomysł :) 
Wyniki możecie sprawdzić na stronie Monini. Dla mnie to ogromne wyróżnienie i z tego miejsca serdecznie dziękuję Monini za nagrodę. Bardzo spodobało mi się uzasadnienie.

Miejsce 2: http://boronappetit.blogspot.com/2012/06/wakacyjne-sledzie-w-stylu-woskim-z.html "...Za coś tak bardzo polskiego i tradycyjnego w ujęciu włoskim, ze zdrową oliwą, co nadaje potrawie śródziemnomorskiego charakteru. Być może dzięki tej recepturze Włosi skuszą się na spróbowanie śledzi…" :)
Myślicie, że Włosi spróbowaliby naprawdę moich śledzi? ;)

Konkurs był dla mnie niezapomnianym przeżyciem, a wygrana jedyną w moim życiu, bo do tej pory nigdy nic nie wygrywałam. Cieszę się, że dzięki temu będę miała okazję spotkać się z innymi blogerami i spędzić z nimi miłe i niezapomniane chwile w Umbrii.

Do zobaczenia! 

Domowe przetwory - borówka czerwona


Jak już niektórzy z Was wiedzą z mojego Fan Page'a robię dużo przetworów z sezonowych warzyw i owoców. Nie ze wszystkim dzielę się z Wami, a to tylko dlatego, że sami wiecie jak dużo pracy i czasu kosztuje przygotowanie przetworów. Trzeba jechać na targ, kupić, przydybać do domu, przebrać, umyć, przygotować słoiki, a potem sam proces odmierzania, gotowania, mieszania, pilnowania, by nic nie przywarło do dna,  przyprawiania i pakowania w słoiczki. A potem choćby znoszenia i układania w spiżarni. Nie mam zazwyczaj już wtedy czasu ani siły na zdjęcia. Sami rozumiecie, prawda? Jednak na poniższy przepis poświęcę specjalnie dla Was trochę czasu, ponieważ jest tego wart. 
Nie wszyscy znają borówki czerwone i ich zastosowanie. U mnie w domu od pokoleń przygotowuje się dżem z tych owoców, dodając do niego cynamon i kwaśne jabłka. Smak zadowoli nawet najwybredniejszego smakosza. A co ciekawe można łączyć tak przygotowany dżem nie tylko ze świeżym pieczywem i serami, ale również z mięsem. W szczególności polecam indyka lub koguta, najlepiej z nadzieniem. Idealnie również będzie pasować do domowego pasztetu. Gwarantuję Wam, że Wasze kubki smakowe będą co najmniej zaspokojone!
Nie wyobrażam sobie nie mieć w domowej spiżarni tej pyszności, dlatego jak co roku przystąpiłam do pracy. A efekt tego możecie zobaczyć poniżej! :)


SKŁADNIKI:
2 garnce czerwonej borówki (brusznicy)*
2 duże jabłka kwaśne i soczyste
na 1 kg owoców pół kilograma cukru żelującego 2:1 (4 torebki 0,5 kg)
1 łyżkę cynamonu
3 łyżki cukru waniliowego domowej roboty

* 2 garnce to 8 półlitrowych garnuszków



Borówki dokładnie przebrać z listków, gałązek i nadgniłych owoców i umyć. Wrzucić do wysokiego garnka. Zalać wodą tak, aby przykryć borówki. Gotować na małym ogniu około 15 minut. Zaparzamy je w ten sposób by pozbyć się goryczki. Dokładnie odcedzić i zostawić w garnku. Delikatnie ugnieść owoce, ale niecałkowicie. Na tyle, by puściły trochę soku. Gotować i mieszać drewnianą łyżką, by nic nie przywarło do dna.
Kiedy wszystko odparuje, owoce delikatnie zmienią kolor, należy wsypać cukier. Ja używam cukru żelującego 2:1 z firmy DIAMANT. Następnie dodajemy cukier waniliowy i mieszamy.



Jabłka obieramy i kroimy na mniejsze kawałki, dodajemy do garnka. Wsypujemy cynamon. Całość mieszamy i gotujemy około 20 minut.
Wlewamy do wyparzonych słoików i zakręcamy.

Mnie wyszło 16 słoików różnej wielkości.


Bon Appétit! 




czwartek, 26 lipca 2012

Ciasto drożdżowe z wiśniami i kruszonką




To ciasto, to zdecydowanie smak dzieciństwa. Pamiętam, kiedy piekła je moja najukochańsza babcia, potem mama, a teraz ja. Z przepisu korzysta kolejne pokolenie. Ciągle jednak można coś w nim udoskonalić, jak np. poprzez dodanie do kruszonki cukru lawendowego, który ostatnio robiłam przy okazji pieczenia ciasteczek, a przepis znajdziecie tutaj. Tym razem piekłam to ciasto na zakończenie wiśniowej akcji.  Każda z dziewczyn przygotowała swoje ulubione słodkości z tymi owocami.
A towarzyszyły mi: Panna MalwinnaMaggie oraz Mirabelka.

wtorek, 24 lipca 2012

Kurczak duszony w winie po francusku


Jeśli macie przygotować szybki, ale wyjątkowy obiad lub kolację w okresie letnim ta potrawa będzie idealna. Aromatyczny duszony kurczak z dużą ilością ziół i warzyw. Dopełnieniem dania będzie alzacki Gewürztraminer (Gewürz znaczy po niemiecku korzenny, przyprawowy). 
Nie wiem, czy kiedyś wspominałam Wam o swojej drugiej pasji, jaką jest enologia. Myślę, że teraz jest ku temu dobra okazja. Moja przygoda z winem trwa już dość długo, a na pewno od kiedy jestem pełnoletnia :) Smakowałam najróżniejszych win, dawało mi to wiele satysfakcji, ale ostatecznie postanowiłam się o nich czegoś dowiedzieć. Bo wino, to przecież tajemnica zawarta w każdej butelce czy kieliszku. Ukończyłam kilka kursów, kupiłam sporo materiałów (i kupuje nadal). Pracowałam w winotece. Zbieram nawet etykiety wyjątkowych win, które zdarzyło mi się degustować. Dostałam piękny album od przyjaciela, w którym mogę wkleić etykietę, a także umieścić cały opis dotyczący wina.
Tylko jedno marzenie jeszcze przede mną!By znaleźć się w winnicach, poznać ich właścicieli, obserwować zbiory, a także proces technologiczny produkcji wina. Do tej pory udało mi się tylko zwiedzić winnice nad Mozelą i Renem, dzięki czemu mogłam bliżej zaznajomić się z tak uwielbianymi przeze mnie Rieslingami!
Do tej potrawy wybrałam alzacki Gewürztraminer, ponieważ podobnie jak Riesling pasuje do drobiu idealnie. A zwłaszcza w połączeniu z dużą ilością ziół. Ten region Francji wydaje się idealny do uprawy gewürztraminera, ponieważ gorące kraje mu nie sprzyjają.
Alzacja to urocze winnice i wioski i właśnie tam można odnaleźć najlepsze odmiany tego szczepu. A szczep charakteryzuje się aromatem pieprzu, przypraw, ale również wybijają się na plan pierwszy aromaty kwiatowe. Kolor również pozostaje nie bez znaczenia...jest złoty. To idealne wino dla tych, którzy mają problem z polubieniem win białych. Myślę, że ten szczep będzie idealny dla każdego. Są oczywiście wersje słodsze i bardziej wytrawne, ale wybór pozostawiam Wam i Waszym kubkom smakowym.



SKŁADNIKI:

duży kurczak (ok.1kg lub więcej)
2 duże papryki (kolor do wyboru)
2-3 pomidory
2-3 cebulki białe
5 ząbków czosnku
kilkanaście czarnych oliwek bez pestek
200ml białego półwytrawnego wina (użyłam wina z Alzacji - Gewürztraminer)
250ml bulionu warzywnego lub mięsnego (na drobiu)
kilka gałązek tymianku świeżego lub suszonego (ja użyłam suszonego)
8 listków szałwii (opcjonalnie)
spora szczypta majeranku suszonego
szczypta papryki słodkiej
szczypta chilii
świeżo mielony pieprz, sól
5 łyżek koncentratu pomidorowego (użyłam passaty pomidorowej)
oliwa z oliwek


Piekarnik nagrzać do 200 stopni funkcja góra-dół termoobieg.
Sprawionego kurczaka dokładnie umyć i zamoczyć w zimnej wodzie na około 15 minut. Osuszyć i nożem lub za pomocą nożyc do drobiu podzielić na porcje.  Kurczaka posmarować oliwą z oliwek, natrzeć solą, świeżo zmielonym pieprzem, papryką słodką i chilii. Ułożyć kurczaka w nasmarowanej oliwą formie żeliwnej lub do innego naczynia, w którym będzie się piekł. Wyłożyć na niego gałązki tymianku, szałwii, posypać obficie majerankiem. 
Mięso wstawić na około 20 minut do piekarnika. Pod koniec pieczenia proponuję zmienić funkcję na grill i zrumienić mięso.



Wyjąć naczynie, ułożyć w naczyniu czosnek, przekrojone na ćwiartki cebulki, a następnie całość polać bulionem wymieszanym z koncentratem pomidorowym. Włożyć ponownie do piekarnika na ok. 15 minut funkcja termoobieg. 
Następnie ułożyć pokrojoną w mniejsze paski paprykę, pomidory w całości, i zalać wszystko białym winem. Piec15 minut. Pod koniec dorzucić czarne oliwki i jeśli kurczak nie jest wystarczająco przyrumieniony ponownie zmienić funkcję na grill.
Przed podaniem możemy ponownie udekorować kurczaka ziołami, ja użyłam lubczyku z własnego ogródka.

Pamiętajcie, żeby tak przygotowanego kurczaka podać najlepiej z ziemniakami (mogą być pieczone) lub świeżą bagietką, która idealnie będzie nam zbierać sosik z talerza, a do podania użyć tego samego wina, w którym kurczak się dusił. Do tej potrawy najlepsze będzie białe wino francuskie.


Bon Appétit!




poniedziałek, 23 lipca 2012

Ciasteczka maślane z lawendą

Lubicie chrupiące ciasteczka maślane? Ja bardzo! I własnie takie prezentuję Wam dzisiaj. Wykonane na bazie masła i cukru z lawendą z własnego ogródka. Cukier należy przygotować co najmniej na tydzień przed pieczeniem. Jest idealny również do innych wypieków.
Obiecuję Wam, że jeśli zrobicie te ciasteczka choć raz, to będziecie od nich uzależnieni. Są chrupiące i rozpływają się w ustach. Ktoś się skusi?




SKŁADNIKI na około 30 cieniutkich chrupiących ciasteczek:
115g miękkiego masła
1 jajko
90g cukru z lawendą
125g mąki
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
otarta skórka z 1 cytryny

Piekarnik należy rozgrzać do 175 stopni z termoobiegiem.
Miękkie masło zmiksować z cukrem lawendowym, dodać rozkłócone jajko i ucierać na gładką masę. Dodać mąkę z proszkiem, a następnie skórkę cytrynową. Wstawiamy następnie ciasto na około 15 minut do lodówki. 
Na blasze z wyposażenia piekarnika ułożyć papier do pieczenia i nakładać ciasto małą łyżeczką. Ciasto rozlewa się na boki, więc należy robić duże odstępy.
Pieczemy 10 minut do delikatnego zrumienienia na złoty kolor.

UWAGA:
Ciastka po wyjęciu z piekarnika są bardzo miękkie. Należy wyłożyć je ostrożnie na kratkę i ostudzić, po kilku chwilach można już jeść.

Bon Appétit!



CUKIER LAWENDOWY:
dowolna ilość cukru
kilka garści zerwanych kwiatów lawendy

Cukier należy przygotować na około tydzień przed pieczeniem ciasteczek. W szczelnie zamkniętym słoiku umieścić cukier z warstwowo rozsypanymi kwiatami lawendy.

Poniżej taka ilość tylko do zdjęcia! Lawendy i cukru dałam znacznie więcej i wstrząsnęłam słoikiem by się przemieszała.










sobota, 21 lipca 2012

Curry z kurczaka, z ananasem i orzechami nerkowca podane w towarzystwie ryżu jaśminowego

Pierwszy raz miałam okazję gotować w wirtualnej kuchni ze znajomymi blogerkami i blogerami. Bardzo dziękuję Malwinie z bloga Filozofia smaku, która zaprosiła mnie do wspólnego pichcenia. Było to na pewno miłe doświadczenie, choć kosztowało mnie trochę stresu. Nie chciałam popełnić żadnej gafy, lubię po prostu jak wszystko idzie po mojej myśli. Tematyka bardzo mi odpowiadała od samego początku. Indyjskie curry robiłam wielokrotnie, moi domownicy również delektują się smakami Indii, dlatego przystąpiłam do dzieła. Zrobiłam co mogłam, by wyszperać w czeluściach moich szafek odpowiednie przyprawy, gdyż niektórych nie używam na co dzień.  I tak w trakcie okazało się, że nie wszystkim dysponuję. Zrobiłam danie, które w pełni nie jest prawdziwym indyjskim curry, ale jest dostosowane do moich potrzeb i do tego, co można u nas zobaczyć na sklepowych półkach.
Poprzednim razem, gdy gotowałam to curry przyłożyłam się na pewno lepiej, ale uwierzcie, że i to było pyszne i aromatyczne.
A gotowali ze mną:
Panna Malwina z bloga Filozofia Smaku, Chantel z bloga Przy kubku kawy, Mirabelka z bloga Mirabelkowy blog, Maggie oraz Bartoldzik autor bloga Facet na talerzu.
Moi Kochani bardzo dziękuję i do zobaczenia następnym razem w kuchni :)




SKŁADNIKI:
6 piersi z kurczaka (umytych, oczyszczonych i pokrojonych w większe kawałki)
duża cebula (posiekana  w pióra)
3-4 ząbki czosnku (pokrojone w plasterki)
puszka ananasów w plastrach (pokrojone na mniejsze części)
duża puszka mleka kokosowego
2 limonki
pół szklanki orzechów nerkowca uprażonych wcześniej na patelni
łyżka przecieru pomidorowego
2-3 łyzki oleju z orzechów arachidowych
2 łyżeczki curry
2 łyżeczki kurkumy
łyżeczka chili
płaska łyżeczka słodkiej papryki
szczypta kardamonu
szczypta imbiru lub ok. 1 łyżeczki startego świeżego

Woka rozgrzewamy z olejem, wrzucami czosnek, cebulę i wszystkie przyprawy, chwilę dusimy. Uważamy by przyprawy się nie przypaliły. Dodajemy kurczaka. Smażymy, ciągle mieszając. 
Kiedy mięso jest już miękkie dokładamy ananasy, przecier pomidorowy i mieszamy. Wlewamy mleko, a kiedy całość się zagotuje wlewamy sok z limonki. 
Do podania wykorzystałam ryż jaśminowy, który bardzo lubię. Całość posypałam uprażonymi orzechami nerkowca. Jeśli macie ochotę, posypcie danie posiekaną kolendrą. Mnie akurat jej zabrakło.

Bon Appétit!


Przepis bierze udział w akcji organizowanej przez Maggie:

Kuchnia indyjska

piątek, 20 lipca 2012

Tarta z porami, szpinakiem, dymką i kozim serem

Prezentuję Wam kolejną tartę wytrawną. Tym razem zupełnie inne połączenie niż dotychczas. Myślę, że bardzo udane. Miałam problem z dostaniem sera koziego podczas zakupów, ale na szczęście się udało. Do tego szpinak, pory i cebulka dymka. Czy może być smaczniej?



Przepis własny

CIASTO KRUCHE:
1 jajko
100g zimnego masła
szklanka mąki
2 łyżki zimnej wody
szczypta soli

FARSZ:
3 duże jajka
pół szklanki mleka
5 łyżek jogurtu greckiego
sól, pieprz
3 ząbki czosnku (przeciśnięte przez praskę)
kozi ser twarogowy
2 pory
pęczek dymki
2 pęczki szpinaku
sól, pieprz
1 łyżka masła



CIASTO:

Do miski lub na stolnicę przesiewamy mąkę, robimy wgłębienie i rozbijamy jajo. Dodajemy szczyptę soli, zimne pokrojone w małe kawałki masło i zagniatamy dość szybko. Dodajemy 2 łyżki zimnej wody. Formujemy kulę i wstawiamy do lodówki na przynajmniej pół godziny. Czasem czekam godzinę.
Następnie ciasto należy rozwałkować i wylepić nim formę do tarty, uprzednio posmarowaną masłem i wysypaną mąką. Nakłuwamy widelcem i wstawiamy do lodówki.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni z termoobiegiem. Tartę wykładamy papierem i wykładamy kulki ceramiczne, by ciasto nam się nie wybrzuszyło. Pieczemy 12 minut do delikatnego zrumienienia ciasta. Usuwamy papier  z kulkami i pieczemy dalej około 5 minut.


FARSZ:

Pory obrać, posiekać drobno białe części i trochę zielone (w przypadku, gdy pory są młode) i wrzucić na patelnię z 1 łyżką masła. Dusić około 5 minut. Doprawić solą. Odstawić. 
Szpinak przebrać, oderwać łodyżki i również dusić przez chwilę na patelni, dodać sól i pieprz, odlać wodę. Odstawić na bok.
Jajka rozbić, wymieszać łyżką, dodać mleko, jogurt, czosnek, przyprawy i wymieszać.

Na upieczony spód wyłożyć szpinak i pory, następnie zalać masą jajeczną. Ser dobrze rozkruszyć. 

Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni z termoobiegiem i piec ok. 20 minut. Po tym czasie wyjąć, ułożyć dymkę ze szczypiorkiem i wstawić ponownie do momentu, aż tarta nabierze złotego koloru, a farsz się zetnie. Ja zazwyczaj piekę tego typu tarty około 30-35 minut.

Bon Appétit!





A tu tarta jedzie na piknik :)




czwartek, 19 lipca 2012

Leczo

Leczo to danie, które zawdzięczamy kuchni węgierskiej. Sycące, bardzo aromatyczne, w okresie letnim mogę je jeść non stop i nigdy mi się nie znudzi. Ważnym składnikiem tej potrawy jest oczywiście papryka, ale dobór mięs jest równie istotny. Ja preferuję leczo z kiełbasą. Jeśli macie ochotę możecie dołożyć również wędzony boczek lub słoninę, którą Węgrzy dodają to tej narodowej potrawy. 
Podejrzewam, że leczo każdy robi po swojemu, jak choćby nasz polski, tradycyjny bigos. Zostawiam Was z moim pomysłem, mając nadzieję, że będzie Wam smakowało.



SKŁADNIKI:
2 laski kiełbasy dobrej jakości
5 ząbków czosnku
2 duże cebule
duży kabaczek lub cukinia
kilka kolorowych papryk (ok. 5-6 sztuk w zależności od ilości porcji)
3-4 pomidory
papryka chili (ja użyłam tym razem pepperoni)
dobrej jakości ketchup lub przecier pomidorowy (dodaję sporą ilość na oko)
olej z pestek winogron
świeżo mielony pieprz
duża szczypta suszonej papryki chili
2 łyżeczki papryki słodkiej mielonej (używam pimenton)
szczypta suszonej bazylii i natki pietruszki






Rozgrzewamy duży garnek z kilkoma łyżkami oleju z pestek winogron. Wrzucamy posiekany czosnek (3 ząbki) i cebulę. Dusimy około 10 minut bez pokrywki.


Dodajemy pokrojoną w plastry kiełbasę bez flaka (ja zawsze zdejmuję). Chwilę smażymy i dolewamy odrobinę wody. Przykrywamy.

Wszystko razem mieszamy i dodajemy obrany ze skórki kabaczek, wydrążony z nasion i miąższu. Ja zazwyczaj robię to za pomocą łyżki, a następnie kroję kabaczek wzdłuż i w większą kostkę.

Garnek przykrywamy, dusimy, kabaczek puści sok w tym czasie. 
Paprykę przepoławiamy i oczyszczamy z nasion i białej błony. Myjemy i kroimy.


Wrzucamy do garnka i mieszamy. Możemy znów podlać odrobiną wody. Dodajemy również papryczkę chili lub pepperoni. Garnek przykrywamy.

Pomidory myjemy, należy je nakroić nożem od spodu i wrzucić do wrzątku na parę minut. Po tym czasie zdejmujemy z nich skórę i kroimy. Przekładamy do reszty warzyw w garnku.

Dodajemy przecier pomidorowy lub ketchup. Przeciskamy przez praskę pozostały czosnek. Mieszamy całość.


I przyprawiamy według upodobania. Gotujemy około 5 minut pod przykryciem.


Leczo podajemy w miseczkach, do tego chleb, który moczymy w sosiku. Niekiedy jadam również leczo z ryżem.
Nie ma lepszego obiadu latem, prawda?

Bon Appétit!