czwartek, 31 stycznia 2013

Krem pieczarkowy






Prosta zupa, a jaka smaczna. Musimy mieć tylko pieczarki w zapasie i kilka innych warzyw. Chwila pracy i można nasycić się gorącą, kremową zupą pieczarkową. Siła tkwi w prostocie. Bardzo polecam :)

środa, 30 stycznia 2013

Kisz z ciasta francuskiego z brokułami i serem camembert

Wiecie już doskonale, że kocham tarty zarówno te słodkie jak i wytrawne. Dlatego postanowiłam niedawno odświeżyć mój stary sposób na tartę z brokułami. Zdecydowanie wolę w tym przypadku ciasto kruche, które sama zagniatam. Niestety z braku czasu i konieczności zjedzenia czegoś po ciężkim dniu postanowiłam wykorzystać ciasto francuskie, które trzymam w lodówce na wszelki wypadek. Wyszła bardzo smaczna tarta (kisz), który polecam Wam na obiad i kolację.


Przepis własny

SKŁADNIKI:
1 op. ciasta francuskiego
1 mały serek camembert (u mnie Turek złoty camembert)
5-10 pomidorów suszonych z zalewy (np. PONTI)
pół brokuła (podzielony na różyczki i sparzony przez 10 minut wrzątkiem)

FARSZ:
3 jajka
180 g jogurtu greckiego
pół szklanki mleka
1 ząbek czosnku (przeciśnięty)
szczypta soli
świeżo mielony pieprz
szczypta gałki muszkatołowej
łyżka suszonej bazylii

Ciasto francuskie wyjąć z lodówki, rozwinąć i odcisnąć spodem formy, a następnie wyciąć okrąg. Rozłożyć w nasmarowanej foremce. Resztę ciasta zachować.
Na cieście ułożyć pokrojony ser. Następnie dodać pomidory i brokuły. Jak na zdjęciach poniżej.

Aby przygotować farsz, nalezy rozbić jajka i zmiksować ze wszystkimi podanymi przeze mnie składnikami i wylać je na ciasto.
Z pozostałego ciasta zrobić paski o szerokości ok. 2 cm i ułożyć kratkę. Wstawić do piekarnika na ok. 45 minut w temp. 160 stopni z termoobiegiem.

Bon Appétit!


wtorek, 29 stycznia 2013

Sznycle z indyka w sosie szpinakowym i kaszką kuskus

Uwielbiam to danie!Lekkie i smaczne. Sznycle z indyka z kuskusem na sosie szpinakowym to propozycja obiadowa dla tych, którzy nie mają złych wspomnień ze szpinakiem i lubią go jak ja. Powiem Wam, że ja nie należę do tych wybrednych osób, które mają lub miały kiedykolwiek spór ze szpinakiem. Dla mnie szpinak dobrze przyrządzony to coś naprawdę dobrego. Pasuje jako farsz do naleśników (uwielbiam!!!), jako dodatek do mięs, albo podany samoistnie.


Przepis własny

SKŁADNIKI:
6 sznycli z indyka
2 ząbki czosnku (przeciśnięte przez praskę)
5 łyżek oliwy z oliwek
3 łyżki soku z cytryny
2 łyżki soku ze świeżo wyciśniętej pomarańczy
1 łyżeczka musztardy chrzanowej
1 łyżeczka miodu
mały kawałek posiekanej papryki pepperoni
sól, pieprz

SOS SZPINAKOWY:
10 kulek mrożonego szpinaku (kupuję Bonduelle)
cebula
1 łyżka mascarpone
łyżka świeżej natki pietruszki
ząbek czosnku
szczypta gałki muszkatołowej
1 łyżka dobrej jakości ketchupu lub przecieru pomidorowego
1 łyżka masła
sól i pieprz do smaku


Sznycle umyć i osuszyć. Składniki marynaty wymieszać dokładnie i polać sznycle. Przykryć folią i wstawić do lodówki na kilka godzin.

Sos szpinakowy:
Cebulę posiekać i wrzucić na roztopione masło. Chwilę dusić, a następnie dodać kulki szpinaku i czekać aż się odmrożą. Można przykryć. Kiedy szpinak będzie gotowy dodać mascarpone, przecisnąć czosnek, dodać ketchup i wszystkie przyprawy. Chwilę gotować pod przykryciem.

Sznycle usmażyć na maśle lub w kilku łyżkach marynaty,  żeby lekko się zrumieniły i przełożyć do garnka lub patelni z sosem szpinakowym. Dusić, aż mięso będzie miękkie.

Bon Appétit!




poniedziałek, 28 stycznia 2013

Bankietowe ciasto z makiem i wiórkami kokosowymi



Dawno nie pojawiło się na blogu nic słodkiego, co nie oznacza, że nie piekłam :) Robiłam tarty jabłkowe, sernik, muffinki z makiem, a także pączki, o których już wiecie z Facebooka. Niestety pogoda i wieczorowa pora nie sprzyjają fotografowaniu. W tym przypadku było podobnie, ale nie mogłam się powstrzymać by pokazać Wam to ciasto, które robiłam w Sylwestra.
Przepyszne, rozpływające się w ustach bankietowe ciasto z makiem. Pieczemy tylko spód na białkach z dodatkiem wiórków kokosowych i maku. Potem przekładamy kremem, biszkoptami i zdobimy polewą czekoladową. Prawda, że proste?

piątek, 25 stycznia 2013

Domowe hamburgery od A do Z





Nie jestem wielbicielką fast foodów i przyznam, że hamburgery czy hot-dogi jadam bardzo rzadko. Myślę że raz na rok, gdybym miała określić dokładnie :) Ale za namową kilku osób postanowiłam przygotować na domowe biesiadowanie przy piwie kilka treściwych hamburgerów. Zrobiłam je od A do Z, czyli upiekłam również bułeczki. Początkowo nie miałam pojęcia jak się je piecze, choć wiedziałam że jednym z dodatków jest mleko w proszku, które nadaje bułkom wyjątkowy smak. Wydawało mi się, że ten proces jest o wiele bardziej skomplikowany.  A przecież piekę chleby i bagietki, więc nie powinnam była się tak martwić. Zanim przystąpiłam do dzieła przeczytałam wiele przepisów, ale żaden do końca mi nie odpowiadał, dlatego pokombinowałam sama, bazując jedynie na radach, jakie podpowiada internet. Dobrałam składniki tak, by wyszło 6 bułek, bo tyle potrzebowałam.
Wyszły przepyszne hamburgery, które swój smak zawdzięczają najlepszej jakości produktom; domowe bułki, mięso wiadomego pochodzenia, które sama zmieliłam, ser radamer z ogromnymi dziurami i świeże warzywa. Pysznym dodatkiem okazał się sos remoulade, który dobrze znam z Niemiec, gdzie przez jakiś czas mieszkałam.
Na pewno będę robić częściej hamburgery i Was również do tego namawiam.

środa, 23 stycznia 2013

Recenzja książki Elisabeth Luard "Kuchnia hiszpańska i portugalska"



Przygotowałam dla Was krótką recenzję książki, w której "od kuchni" poznajemy dwa przepiękne kraje: Hiszpanię i Portugalię, a które miałam okazję odwiedzić. To prawdziwa gratka dla pasjonatów tych regionów. Oba państwa są zdecydowanie warte poznania , a to co je wyróżnia to oczywiście kuchnia.
Jednak za pierwszym razem, kiedy sięgnęłam po tę książkę, przeczytałam jednym tchem wszystko, co było do przeczytania, a jest tego naprawdę sporo. Dzięki opisom każdego regionu możemy się zapoznać się z ich historią, położeniem geograficznym, klimatem, a także oczywiście poznać metody gotowania.
Podstawą zarówno kuchni hiszpańskiej, jak i portugalskiej są ryby i owoce morza. Tak więc tych przepisów nie mogło zabraknąć w tej książce. Wielka szkoda, że w naszym kraju dostęp do takich rarytasów mamy ograniczony, bo jak powszechnie wiadomo ryby są zdrowe i smaczne. A sposobów na ich przygotowanie moglibysmy nauczyć się od autorki Elisabeth Luard.



Oprócz przepisów na dania rybne znajdziemy oczywiście masę deserów i ciast. Słynne churros podawane z roztopioną czekoladą (w Madrycie znajdują się setki budek, gdzie serwowany jest ten przysmak).




Pysznie wyglądające ciasto migdałowe zawróciło mi w głowie, a także flan z karmelem, który jest bardzo znany i smakuje wybornie.



Nie są to trudne receptury, więc warto z dostępnych u nas składników przygotować prawdziwą ucztę, by chociaż przez chwilę poczuć się jak w Hiszpanii czy Portugalii.




Książka wydana jest bardzo ładnie i przejrzyście. Twarda oprawa, dobrej jakości papier to wielkie atuty. Niestety minusem jest brak zdjęć do każdej potrawy.
Rekompensatą za to są natomiast krókie wstępy z informacjami na temat składników, sposób serwowania, a także oryginalne nazewnictwo.
Skorzystałam już z kilku przepisów i na pewno nie raz do nich powrócę. Bardzo lubię przede wszystkim kuchnię hiszpańską, najczęściej robię w swoim domu różnego rodzaju tapas, czy paellę z krewetkami. Nad kuchnią portugalską muszę jeszcze popracować, w czym mam nadzieję pomoże mi również ta książka.
Oceniam ją w skali od 1-10 na dobre 8 punktów i myślę, że zakup tej książki to dobry powód, by poszerzać swoją wiedzę na temat tych dwóch kuchni, z których to na pewno najlepiej prezentuje się kuchnia hiszpańska i wyrasta na jedną z najlepszych kuchni Europy.

Wydawnictwo: Publicat
Ilość stron: 224
Cena: 49,90 zł


poniedziałek, 21 stycznia 2013

Lemon Coconut Curd

Ciężko samej mi w to uwierzyć, że nigdy wcześniej nie robiłam lemon curd. W końcu nadszedł ten moment, kiedy akurat po ostatnim curry zostało mi mleczko kokosowe i to w tak niewielkiej ilości, że nie za bardzo miałam je do czego wykorzystać. Aż nagle jak na zamówienie Panna Malwinna z bloga Filozofia smaku podrzuciła mi pomysł, żebyśmy zrobiły wspólnie Lemon Coconut Curd. Przepis bazuje oczywiście na tradycyjnym angielskim kremie cytrynowym, ale dodanie mleka kokosowego dodaje mu innego aromatu i staje się wręcz azjatyckim dodatkiem do deserów.
Zdradzę Wam, że tuż po zrobieniu tego kremu miałam wielkie plany, w myślach walczyły ze sobą naleśniki, małe markizy czy też eklerki, ale wszystko spełzło na niczym, bowiem rodzina wyjadła krem prosto ze słoika :) Oczywiście w najbliższym czasie postaram sie go przygotować znowu i wtedy będę biła po łapkach i nie pozwolę ruszyć do czasu wykorzystania kremu w jakikolwiek sposób.
Malwinie bardzo dziękuję za pomysł i wrtualne przygotowanie jednego z najlepszych kremów jakie jadłam!



Przepis stąd

SKŁADNIKI:
sok wyciśnięty z 1 cytryny (ok. 1/4 szklanki)
skórka otarta z 1 cytryny
3 żółtka
55 g cukru
60 g masła
4 łyżki mleczka kokosowego

W misce umieszczonej nad garnkiem z gorącą wodą (tzw. kąpiel wodna) należy umieścić sok i skórkę z cytryny. Dodać cukier i mieszać rózgą, gotując na wolnym ogniu. Powoli dodawać roztrzepane żółtka i intensywnie mieszać. Masa nie może wrzeć, dlatego musimy pilnować, by gotować na najmniejszym ogniu. 
Musicie uzbroić się w cierpliwość, ponieważ będzie Was boleć ręka od mieszania, ale cały ten wysiłek zostanie wynagrodzony pysznym smakiem kremu cytrynowego :)
Na początku masa będzie rzadka, ale z czasem będzie gęstnieć, dlatego nie zrażajacie się, jak ja za pierwszym razem, kiedy się wystraszyłam, że wyjdzie mi wodnisty krem.
Kiedy już będzie gotowy, należy zdjąć z ognia garnek i dodawać po kawałeczku masła do kremu i znów dokładnie mieszać. Na samym końcu dodajemy stopniowo mleczko kokosowe i nadal mieszamy.
Gotowy krem przekładamy do wyparzonego słoika i tak przechowujemy w lodówce do 2 tyg. Jednak jak wspomniałam we wstępie obawiam się, że tyle nie wytrzyma!

Bon Appétit!


sobota, 19 stycznia 2013

Udka z kurczaka w glazurze musztardowo-miodowej

To zdjęcie znacie już zapewne z Fan Page. Przyznam, że ten przepis miał nie trafić na bloga, bo wydawało mi się, że zdjęcie jest fatalne i czekałam na okazję, kiedy przyrządzę udka kolejny raz. A właściwie robię je dość często, tylko zazwyczaj jest już zbyt ciemno, żeby udka odbyły apetyczną sesję foto.
Kiedy nie ma się pomysłu na obiad, a w zamrażarce zalegają Wam udka, nic innego jak je tylko wstawić do piekarnika i jeść :) Najpierw jednak trzeba przygotować specjalną marynatę, żeby mięso lepiej nam smakowało. Połączenie miodu i musztardy stosuję w przypadku mięs nagminnie, choćby podczas przygotowania golonki (przepis tu). Drób smakuje również wybornie w tym połączeniu smaków. Jest to danie szybkie i smaczne, a mięsko bardzo soczyste.



Przepis własny

SKŁADNIKI:
8 małych udek
6-7 łyżek miodu
4 łyżki musztardy sarepskiej lub chrzanowej
szczypta papryki słodkiej
szczypta chilli
sól
odrobina świeżo mielonego pieprzu
1/2 szklanki oliwy z oliwek

Wszystkie składniki marynaty połączyć i dokładnie wymieszać.
Udka rozmrażamy, myjemy, osuszamy, nacinamy i smarujemy przy pomocy pędzla lub rąk naszą glazurą. Jestem zdania, że najlepiej zostawić mięso w marynacie na całą noc, ale oczywiście jeśli Wam się spieszy schowajcie je do lodówki przynajmniej na 2 godziny, aż mięso najdzie smakami marynaty.
Piekarnik rozgrzewamy do temp. 200 stopni na funkcji grill. Wstawiamy udka na około 30-40 minut, pamiętając by często je polewać sosem i odwracać. Podawać z pieczonymi ziemniaczkami. Przepis znajdziecie tu.

Bon Appétit!


środa, 16 stycznia 2013

Zupa jarzynowa z prawdziwkami i oliwą truflową


Kolejna sycąca i rozgrzewająca zupa na zimowe dni. Zwykła jarzynowa, ale dodatek borowików i oliwy truflowej sprawia, że zupa nabiera innego aromatu. Warto ją ugotować w dużym garnku i odgrzewać, wręcz zyskuje na smaku. Ja jestem wielbicielką takich zup. Robi się je szybko z wykorzystaniem składników, które są w każdym domu. Poza tym jest to też dobry sposób na pozbycie się warzyw, które już długo w lodówce nie poleżą. Naprawdę polecam i życzę smacznego!

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Grecka uczta - Moussaka

Ten przepis czeka już jakiś czas w kolejce do dodania, jednak ciągle nie było okazji. Nie wiem jak Wy, ale ja kocham to danie! Moussaka, bo o niej mowa przybyła do nas z Grecji, z kraju, który wielokrotnie odwiedzałam i uwielbiam. Mentalność Greków, muzyka, język, piękne widoki, historia i oczywiście doskonałe jedzenie, to coś, co przyciąga mnie tam jak magnes od wielu już lat. 
Na pewno wielu z Was zna to danie, więc przepis pewnie jest zbędny ;) Mimo to chcę Wam pokazać, jak ja je przygotowuję i w jakiej formie podaję. Zazwyczaj robię moussakę w dużym naczyniu żaroodpornym i kroję na porcje, ale kiedy mam gości przygotowuję każdemu moussakę w małych naczynkach.
Do popicia oczywiście dobre wino! Najlepiej greckie :)



Przepis grecko-cypryjski

SKŁADNIKI na dużą formę dla 3 osób:
2 duże bakłażany
kilka łyżek oliwy z oliwek EV

SOS BESZAMELOWY:
2 łyżki mąki
50 g masła
250 ml mleka
szczypta soli
szczypta gałki muszkatołowej
pół szklanki startego sera żółtego  lub parmezanu

RAGOUT MIĘSNO-POMIDOROWE:
pół kg karczku (do zmielenia) lub innego mięsa
duża cebula
2 duże ząbki czosnku
papryczka pepperoni (posiekana)
1 puszka pomidorów pelati
3 łyżki ketchupu
pół pęczka świeżej natki pietruszki (posiekanej)
łyżeczka suszonego oregano (na oko)
szczypta cynamonu, kardamonu i gałki muszkatołowej
szczypta soli
pół łyżeczki cukru
3 łyżeczki czerwonego octu winnego
pół szklanki białego wytrawnego wina

oraz:
szklanka tartego parmezanu (lub żółtego twardego sera) do posypania zapiekanki

BAKŁAŻANY:
Nagrzać piekarnik do 180 stopni z funkcją grill. Bakłażany umyć w ciepłej wodzie, odciąć końcówki i pokroić na plastry. Ułożyć na blasze, wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia i posmarowanej oliwą. 
Zapiekać ok. 10 minut z każdej strony. Możecie również je smażyć na patelni, ale bakłażany pochłaniają dużo oliwy, dlatego lepiej je zapiekać w piekarniku.




SOS BESZAMELOWY:
W garnuszku roztopić masło i dodać mąkę. Wymieszać i dolać mleko, a następnie przyprawić. Gotować, aż sos zacznie gęstnieć i będzie jednolity. Nie może mieć grudek. Trwa to kilka minut, nie dłużej niż 5. Następnie dodać ser i wymieszać. Odstawić. 



RAGOUT MIĘSNO-POMIDOROWE:
Mięso zmielić w maszynce. W garnku lub na patelni rozgrzać parę łyżek oliwy z oliwek, wrzucić poszatkowaną cebulę i czosnek. Dusić i dokładnie mieszać. Dodać mięso i smażyć. Następnie dolać wino, poczekać aż odparuje i dolać trochę wody. 
Dusić pod przykryciem około 15 minut, cały czas mieszając. Dodać pepperoni, pomidory z puszki, ketchup i wszystkie przyprawy. Wymieszać. Przykryć i gotować na małym ogniu przez ok. 30 minut.



W dużym naczyniu żaroodpornym ułożyć na dno plastry bakłażana, na to wyłożyć połowę mięsa w sosie pomidorowym, następnie ułożyć ponownie bakłażany i mięso, a na to ostatnią warstwę bakłażana i wtedy rozsmarowujemy sos beszamelowy. Przykrywamy warstwą startego sera.
Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do temperatury 180 stopni na ok. 30 minut. Można wydłużyć jeszcze ten czas do 35 minut.

Poniżej znajdziecie kilka zdjęć robionych podczas przygotowania tego dania. Robiłam je dość szybko i celowo nie nakładałam całych porcji, żebyście mogli zobaczyć po kolei wszystkie warstwy.







Bon Appétit!




czwartek, 10 stycznia 2013

Włoska zupa z ciecierzycy z szafranem i bułeczki z orzechami



Będąc w Spoleto jadłam bardzo smaczną zupę z ciecierzycy. Może ciut mdłą, ale nie wypada przecież  poprawiać mistrza Angelo Francchini, z którym miałyśmy okazję tam gotować :) W domu często gotuję zupy z ciecierzycą, ale tym razem postanowiłam odtworzyć przepis naszego włoskiego szefa kuchni i połączyć go z przepisem, jaki znalazłam w książce "Mamma Mia - Prawdziwa kuchnia włoska" Cristiny Bottari. Efekt zadowolił mnie bardzo, dlatego wiem już teraz, że będę częściej przygotowywać tę wersję kremowej zupy.
Danie smakuje idealnie z pieczywem, mogą to być bagietki lub świeży chleb. Ale jeśli macie ochotę możecie zrobić grzanki. A zupę ozdobić orzechami laskowymi wcześniej uprażonymi na suchej patelni, żeby wydobyć z nich więcej smaku.
Tuż przed podaniem polejcie zupę dobrej jakości oliwą z oliwek!

wtorek, 8 stycznia 2013

Łosoś zapiekany w migdałach z syropem z granatów podawany z ryżem jaśminowym

Pyszny obiad!Łosoś w nowej odsłonie. Jak to zwykle bywa podałam rybę z ryżem, bo tak najbardziej mi smakuje. Syrop z granatów dopełnia smaku. Naprawdę polecam!




Inspiracja z tej strony:

SKŁADNIKI:
3 steki z łososia norweskiego
3 łyżki płatków migdałowych
sok z cytryny
świeży rozmaryn (1 mała gałązka na każdy kawałek ryby wystarczy)
sól morska
świeżo mielony pieprz
oliwa z oliwek


SYROP Z GRANATÓW:
2 granaty
75 ml wody
60 g cukru
4 łyżki oliwy z oliwek
3 łyżki octu balsamicznego (lub pół na pół z winnym)
1 łyżka soku z cytryny
sól morska
pieprz świeżo mielony (u mnie kolorowy)

oraz:
ryż jaśminowy


ŁOSOŚ:
Łososia umyć i osuszyć. Nasmarować oliwą z oliwek, skropić sokiem z cytryny, posypać solą i pieprzem. Na każdym steku ułożyć małą gałązkę rozmarynu i posypać migdałami.
Piec w temp. 190 stopni na funkcji grill. Ja wyłożyłam rybę do naczynia żaroodpornego razem z cytryną, ale możecie również go piec na blaszce z piekarnika. Najlepiej wtedy rozłożyć papier.



SYROP Z GRANATÓW:
Do garnuszka wlać wodę, wsypać cukier i rozpuścić. Gotować przez 5 - 7 minut cały czas mieszając.
Granat obrać, pokroić na 2 części, jedną większą od drugiej. Z większej części wyłuskać ziarenka dokładnie oczyszczając je z białych końcówek, które są gorzkie. Ziarenka wrzucić do syropu z cukru i zmiksować (blenderem ręcznym), przecedzić przez sitko usuwając pozostałe pestki. Klarowny syrop gotować jeszcze do czasu aż zgęstnieje przez około 7 - 10 minut, na koniec dodać ziarenka wyłuskane z drugiej połówki granatu. Dodajemy sól, pieprz, sok z cytryny, ocet balsamiczny, oliwę. Sos należy podgrzać przed podaniem.

RYŻ:
Ryż jaśminowy uprażyć na sypko i podawać do ryby.


Bon Appétit!




poniedziałek, 7 stycznia 2013

Pasta z makreli

Szczerze Wam powiem, że jadam bardzo rzadko wędlinę. Po prostu nie przepadam. Chyba, że robię domowy pasztet, to już zmienia postać rzeczy :) Wśród moich przyjaciół krąży nawet taki mój pseudonim "pasty tasty", do którego może niekoniecznie powinnam się przyznawać :)
Ale wracając do tematu, pasty do chleba to dla mnie świetna alternatywa by zjeść dobrą kanapkę. W okresie zimowym robię przeróżne pasty do pieczywa, najczęściej  hummus lub pastę z suszonych pomidorów, ale nie tylko. Bardzo lubię pasty rybne; z tuńczyka i makreli. Właśnie tą ostatnią Wam dziś prezentuję. Wystarczy świeża wędzona makrela i parę innych składników.

PS. Obiecałam Wam dziś przepis na zupę z ciecierzycy z szafranem, ale z przyczyn technicznych post ukaże się następnym razem :)



Przepis rodzinny

SKŁADNIKI:
1 wędzona makrela
3 jajka ugotowane na twardo
1 cebula
kilka ogórków kiszonych
2 łyżki majonezu
świeżo mielony pieprz kolorowy


Makrelę podzielić na pół, dokładnie usunąć wszystkie ości. Niestety musimy na to poświęcić sporo czasu.
Do mięska z makreli dodać posiekaną drobno cebulę, jajka i ogórki. Doprawić pieprzem i wymieszać z majonezem.
Podawać z chlebem lub na krakersach w formie przekąski.

Bon Appétit!


piątek, 4 stycznia 2013

Recenzja książki "Mamma Mia - prawdziwa kuchnia włoska" Cristiny Bottari


"Mamma Mia" to kolejna książka kucharska poświęcona kuchni włoskiej. Książka niezwykła, w której można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Piękna oprawa graficzna, a także świetne zdjęcia to jej podstawowe atuty, które od razu rzucają się w oczy. Miło jest ją wertować kartka po kartce i odkrywać tajniki jednej z najpopularniejszych kuchni świata.
Przepisy w niej zawarte to tradycyjne włoskie receptury zaczerpnięte ze starych domowych zapisków, które zachowuje się "dla potomnych" w wielu włoskich rodzinach. Znajdziemy tu więc makarony, czy znane nam wszystkim desery. Ale są również bardzo nowatorskie dania, dostosowane do obecnych czasów i wymogów kuchni nowoczesnej, lekkostrawnej z ograniczeniem zbędnych tłuszczów.
Ale przepisy to nie wszystko. Fantastyczne anegdoty i historie rodzinne, prywatne zdjęcia autorki oraz trafne porady, tzw. "perełki mądrości", z których nie jedna Pani domu może coś dla siebie zaczerpnąć; to właśnie czyni tę książkę wyjątkową.


A dla wielu zaskoczeniem może być to, że do każdego dania polecane jest odpowiednie wino, co nie zdarza się praktycznie w innych książkach o tematyce kulinarnej, a jest bardzo pomocne, zwłaszcza kiedy przygotowujemy przyjęcia w naszych domach.
Nie próbuje nawet wymieniać przepisów, z którym skorzystam, bo myślę, że byłoby ich naprawdę wiele.
Ale gdy patrzę na tak przygotowane i podane małże, to z pewnością wreszcie zdecyduję się je sama zrobić :)


To chyba jedyna pozycja książkowa od wielu lat, z której mogłabym wykorzystać każdy przepis. Dlatego w mojej punktacji zasługuje ona na 10 punktów.
Warte podkreślenia jest to, że książka została nagrodzona w międzynarodowym konkursie Gourmand World Cookbook Award. Jak widać przypadła do gustu również krytykom.
Książkę szczerze polecam i życzę Wam miłej lektury!

PS. A już teraz zapraszam na kolejny post, w którym znajdziecie przepis na kremową zupę z ciecierzycy z szafranem i pysznymi bułeczkami z orzechami laskowymi. Przepis na nią jest również w książce "Mamma Mia", jednak mnie do jej wykonania zainspirował pobyt we Włoszech, o którym mogliście już czytać w tym poście

Wydawnictwo: Publicat
Cena: 59 zł
Ilość stron: 286



środa, 2 stycznia 2013

Bułka pszenna z makiem

Jeśli ktoś zdecydował się upiec lingę, to i bez trudu przygotuję tę wersję. Bardzo smaczna bułka, zwarta i rozpływająca się w ustach. Lekko słodkawa za sprawą miodu. 

Witam Was w Nowym Roku :)



Przepis własny

SKŁADNIKI na 1 dużą bułkę:
300 g mąki pszennej
150 ml maślanki w temp. pokojowej *
15 g świeżych drożdży
łyżeczka soli (używam zmielonej soli morskiej)
łyżeczka cukru
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka miękkiego masła
2 łyżki miodu

oraz:
1 białko
parę łyżek mleka do posmarowania pieczywa (opcjonalnie)
mak do posypania

* maślankę wlejcie do szklanki i wstawcie do miski z ciepłą wodą na ok. 30 minut. Powinna się dobrze ogrzać.

Drożdże rozkruszyć i zasypać 1 łyżeczką cukru, zalać kilkoma łyżkami wody i odstawić, aż zaczną się pienić. Będzie to trwało ok. 10-15 minut.
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z solą, dodać oliwę, masło i miód, a następnie wyrośnięte drożdże. Wyrabiać ciasto, dolewając maślankę. Ciasto musi być dobrze wyrobione i jednolite. Jeśli nie będzie takie należy dodać oliwę lub kapeńkę ciepłej przegotowanej wody. Ja bardzo często robię to na wyczucie. Nie odmierzam wody, bo każde ciasto będzie potrzebować jej mniej lub więcej.
W drugą stronę jest podobnie. Jeśli ciasto okaże się zbyt klejące, należy dosypać rozsądną ilość mąki.
Po kilku razach dojdziecie sami do wprawy i będziecie wiedzieć jakie ilości płynów dodawać do ciasta drożdżowego.

Kiedy jest już gotowe formujemy kulę, pruszymy mąką, przykrywamy bawełnianą lub lnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 1 h.
Następnie ponownie wyrabiamy ciasto na stolnicy przez parę chwil i formujemy bułkę na kształt bułki wrocławskiej. Przekładamy na blachę wyłożoną papierem. Nacinamy nożem (ok. 3-4 nacięcia) i znów przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
Piekarnik nagrzewamy do temp. 200 stopni z termoobiegiem.

Wstawiamy bułkę na 10 minut w temp. 200 stopni, a potem zmniejszamy do 180 stopni i pieczemy jeszcze 13-15 minut. Do piekarnika najlepiej wstawić naczynie żaroodporne z dużą ilością wody lub kostek lodu.
Można również spryskać je wodą podczas pieczenia (spryskiwaczem).
Po upieczeniu wyjąć i za pomocą pędzla kuchennego posmarować ją białkiem wymieszanym z mlekiem. Posypać makiem.
Wstawić ponownie do piekarnika na 2 minuty.
Wyłożyć na kratkę do ostudzenia.

Bon Appétit!




Po inne przepisy na domowe pieczywo zapraszam do działu PIECZYWO