Chleb z żurawiną i pestkami dyni to wypiek, który kojarzy mi się z Londynem, bo tam jadłam go po raz pierwszy. Długo szukałam perfekcyjnego przepisu, który kojarzyłby się choć w ułamku z tym chlebem, który jadłam.
Jakiś czas temu natrafiłam na przepis, który uzmysłowił mi jak łatwe może być pieczenie chleba w domu (mimo moich licznych wypieków od lat). Twórcą tego przepisu jest znany Wam na pewno mistrz wypieków Jim Lahey - właściciel piekarni nowojorskiej Sullivan St Bakery. To chleb bez zagniatania, tzw. No knead bread. Bardzo prosty w przygotowaniu. Wymaga jednak czasu, ponieważ pieczenie chleba zaczynamy dzień wcześniej.
Do podstawowego przepisu dodałam dodatki na które tak bardzo miałam ochotę, czyli pestki z dyni oraz żurawinę. Przez to chleb jest cięższy i nie rośnie, aż tak bardzo. Smakuje podobnie do ciabatty.
Bardzo polecam, również w okresie Świąt Bożego Narodzenia.
Przepis podstawowy Jim Lahey z moimi dodatkami
SKŁADNIKI:
400g mąki chlebowej lub bułkowej (u mnie bułkowa Typ 650)
20g świeżych drożdży (w oryginale 1/4 łyżeczki drożdży instant)
300ml przegotowanej i dobrze ostudzonej wody
1 płaska łyżeczka cukru
1,5 łyżeczki soli
3/4 szklanki posiekanej grubo żurawiny suszonej
pół szklanki pestek z dyni
oraz:
mąka lub/i otręby
Garnek o średnicy 23 cm. Może być również forma żaroodporna lub tortownica+pokrywka od jakiegoś garnka
Dzień przed pieczeniem chleba przesiewamy mąkę do dużej miski, dodajemy sól i cukier; mieszamy. Wrzucamy pestki dyni oraz żurawinę. Łączymy wodę z drożdżami, mieszamy i przelewamy do mąki i innych składników. Mieszamy ręką, aż mąka się wchłonie. Bardzo krótko bez wygniatania. Miskę smarujemy dookoła ciasta i pod spodem oliwą i przykrywamy ciasto. Odstawiamy na 12-14 godzin na blacie kuchennym w temperaturze pokojowej.
Kiedy ciasto podwoi swoją objętość (u mnie stało 14 godzin) należy wyjąć je na oprószoną mąką stolnicę. Wystarczy przechylić miskę, a ciasto samo wyjdzie. Delikatnie je rozpłaszczamy rękoma i zawijamy najpierw dłuższe boki do środka, potem krótsze, tworząc bochenek.
Przekładamy na ściereczkę obsypaną sporą ilością mąki i otrębów (u mnie pszenne) i zawijamy ciasto. Odstawiamy na 2 godziny.
Piekarnik nagrzewamy do 250 stopni góra-dół wraz z naczyniem, w którym będzie pieczony chleb.
Kiedy się nagrzeje wyjmujemy je bardzo ostrożnie z piekarnika i wkładamy do środka ciasto zlepieniem do góry. Wystarczy zsunąć chleb ze ścierki. Przykrywamy pokrywką i pieczemy 30 minut.
Zdejmujemy pokrywę i pieczemy kolejne 15-20 minut. Jeśli chleb za bardzo się rumieni przykrywamy folią aluminiową.
Po upieczeniu chleb odstawiamy na około 20-30 minut, ostrożnie wyjmujemy z formy i przekładamy na kratkę do całkowitego ostudzenia.
Mój harmonogram pieczenia: O 20 połączyłam ze sobą wszystkie składniki, po 10 rano uformowałam bochenek i przełożyłam go na ściereczkę do momentu wyrośnięcia, po 12 rozpoczęłam pieczenie.
O 15 robiłam zdjęcia :-)
Bon Appétit!
Genialny sposób na pieczenie chleba. i to połączenie z żurawiną :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie chleby ze słodkimi dodatkami, a do tego pestki - pycha :) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńBardzo lubię chleby na słodko! Z serem pleśniowym najlepsze :)
OdpowiedzUsuńCudowna ta skórka :)
OdpowiedzUsuńChleb musiał być pyszny, też bardzo lubię pieczywo z żurawiną :)
Świetny chlebek, podoba mi się metoda przygotowania.
OdpowiedzUsuńMa piękną przypieczoną skórkę i jeszcze smakowitsze wnętrze.
OdpowiedzUsuń