Metodą prób i błędów znalazłam wreszcie idealny sposób na upieczenie bułki wrocławskiej, zwanej też paryską. Piekłam ją praktycznie co 2 dni od ponad miesiąca, mieszałam mąki, dodawałam masło lub oliwę, albo oba te składniki. W rezultacie powstał przepis idealny, ale Wam również proponuję poeksperymentować.
Dla mnie idealnym połączeniem jest mąka pszenna z jasną orkiszową (w proporcjach 400 g mąka pszenna, 200 g mąka orkiszowa jasna), ale jeśli nie macie dostępu do orkiszowej wykorzystajcie zwykłą mąkę, jaką macie w spiżarni.
Dodatek masła i oliwy powoduje, że bułka rozpływa się w ustach, a na drugi dzień nie czerstwieje.
Jak będziecie mogli zobaczyć na poniższych zdjęciach bułki różnią się od siebie. Były pieczone w różnym czasie. Za pierwszym razem nie posmarowałam bułek niczym, za drugim użyłam do jej posmarowania samego mleka. Zdecydujcie sami. A tymczasem zapoznajcie sie z przepisem. POLECAM!
SKŁADNIKI:
400 g mąki pszennej
200 g mąki orkiszowej jasnej
200 ml ciepłego mleka
100 ml ciepłej, ostudzonej wody
25 g świeżych drożdży
łyżeczka soli (używam zmielonej soli morskiej)
łyżeczka cukru
5 łyżek oliwy z oliwek
1 łyżka miękkiego masła
1 czubata łyżka miodu
oraz:
parę łyżek mleka do posmarowania pieczywa (opcjonalnie)
Drożdże rozkruszyć i zasypać 1 łyżeczką cukru, zalać kilkoma łyżkami wody i odstawić, aż zaczną się pienić. Będzie to trwało ok. 10-15 minut.
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z solą, miodem, dodać oliwę i masło, a następnie wyrośnięte drożdże. Wyrabiać ciasto, dolewając na przemian mleko i wodę. Ciasto musi być dobrze wyrobione i jednolite.
Zazwyczaj wyrabiam ok. 15 minut, choć nigdy nie mierzę czasu. Wyrabianie ciasta sprawia mi przyjemność i relaksuje ;)
Kiedy jest już gotowe formujemy kulę, pruszymy mąką, przykrywamy bawełnianą lub lnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 1 h.
Następnie dzielimy ciasto na 2 części, każdą ponownie wyrabiamy na stolnicy przez parę chwil i formujemy 2 wałki. Przekładamy na blachę wyłożoną papierem. Nacinamy nożem (ok. 3-4 nacięcia na 1 bułkę) i znów przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
Piekarnik nagrzewamy do temp. 200 stopni z termoobiegiem.
Wstawiamy bułki na 10 minut w temp. 200 stopni, a potem zmniejszamy do 180 stopni i pieczemy jeszcze 15 minut. Do piekarnika najlepiej wstawić naczynie żaroodporne z dużą ilością wody lub kostek lodu.
Można również spryskać je wodą podczas pieczenia (spryskiwaczem).
Po upieczeniu wyjąć bułki i za pomocą pędzla kuchennego posmarować je mlekiem. Wstawić ponownie do piekarnika na 2 minuty.
Wyłożyć na kratkę do ostudzenia.
Tak upieczone pieczywo smakuje najlepiej do serów i różnego rodzaju marmolad czy dżemów (najlepiej domowych). Ja do zdjęcia i do jedzenia wykorzystałam tegoroczną czarną porzeczkę z mojej spiżarni :)
Bon Appétit!
wypiekły się lepiej niż te z piekarni ;)
OdpowiedzUsuńmniam!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
Wow perfect bread and very professionally done.
OdpowiedzUsuńWygląda rewelacyjnie :-) Odkąd mieszkam we Wrocławiu to się zastanawiam kto wpadł na pomysł nazwania jej wrocławską, skoro u nas to po prostu weka ;-)
OdpowiedzUsuńW stronach z których pochodzę, wrocławską natomiast nazywano zwykłą "bułeczkę dupeczkę" z przedziałkiem :-D
Ale mnie rozśmieszyłeś tą bułeczką dupeczką :D W moich stronach mówią na nią "linga" :) Sama nie wiem skąd nazwa bułka wrocławska czy paryska, ale tak się przyjęło. Wikipedia ma swoją definicję: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bułka_paryska
Usuńładniejsze niz z piekarni :)
OdpowiedzUsuń