Ciężko samej mi w to uwierzyć, że nigdy wcześniej nie robiłam lemon curd. W końcu nadszedł ten moment, kiedy akurat po ostatnim curry zostało mi mleczko kokosowe i to w tak niewielkiej ilości, że nie za bardzo miałam je do czego wykorzystać. Aż nagle jak na zamówienie Panna Malwinna z bloga Filozofia smaku podrzuciła mi pomysł, żebyśmy zrobiły wspólnie Lemon Coconut Curd. Przepis bazuje oczywiście na tradycyjnym angielskim kremie cytrynowym, ale dodanie mleka kokosowego dodaje mu innego aromatu i staje się wręcz azjatyckim dodatkiem do deserów.
Zdradzę Wam, że tuż po zrobieniu tego kremu miałam wielkie plany, w myślach walczyły ze sobą naleśniki, małe markizy czy też eklerki, ale wszystko spełzło na niczym, bowiem rodzina wyjadła krem prosto ze słoika :) Oczywiście w najbliższym czasie postaram sie go przygotować znowu i wtedy będę biła po łapkach i nie pozwolę ruszyć do czasu wykorzystania kremu w jakikolwiek sposób.
Malwinie bardzo dziękuję za pomysł i wrtualne przygotowanie jednego z najlepszych kremów jakie jadłam!
Przepis stąd
SKŁADNIKI:
sok wyciśnięty z 1 cytryny (ok. 1/4 szklanki)
skórka otarta z 1 cytryny
3 żółtka
55 g cukru
60 g masła
4 łyżki mleczka kokosowego
W misce umieszczonej nad garnkiem z gorącą wodą (tzw. kąpiel wodna) należy umieścić sok i skórkę z cytryny. Dodać cukier i mieszać rózgą, gotując na wolnym ogniu. Powoli dodawać roztrzepane żółtka i intensywnie mieszać. Masa nie może wrzeć, dlatego musimy pilnować, by gotować na najmniejszym ogniu.
Musicie uzbroić się w cierpliwość, ponieważ będzie Was boleć ręka od mieszania, ale cały ten wysiłek zostanie wynagrodzony pysznym smakiem kremu cytrynowego :)
Na początku masa będzie rzadka, ale z czasem będzie gęstnieć, dlatego nie zrażajacie się, jak ja za pierwszym razem, kiedy się wystraszyłam, że wyjdzie mi wodnisty krem.
Kiedy już będzie gotowy, należy zdjąć z ognia garnek i dodawać po kawałeczku masła do kremu i znów dokładnie mieszać. Na samym końcu dodajemy stopniowo mleczko kokosowe i nadal mieszamy.
Gotowy krem przekładamy do wyparzonego słoika i tak przechowujemy w lodówce do 2 tyg. Jednak jak wspomniałam we wstępie obawiam się, że tyle nie wytrzyma!
Prezentuje się ślicznie, ale jak już pisałam u Malwiny, nie jestem w stanie się przełamać do kokosa, ale może pokombinuję z mleczkiem migdałowym :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo smakowicie :) Będzie pasował do wielu deserów :P Chociaż ja mogłabym go jeść samego łyżkami :p
OdpowiedzUsuńsuper, muszę zrobić!
OdpowiedzUsuńNie dziwie sie, ze tak szybko sie ulotnil :)
OdpowiedzUsuńnie wyglada na trudny do wykonania a i pysznie ..skusze się...
OdpowiedzUsuńJa go bardzo lubię ,jest pyszny. Piękny ma kolor u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że też jeszcze nigdy go sama nie robiłam, pewnie dlatego, bo zjadłabym go całego na raz ;) ale Twój ma cudny kolor! :) Pozdrawiam!Asia
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, klasyczny lemon curd jest wściekle cytrynowy, więc to fajna alternatywa. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł - -podoba mi się bardzo, z pewnością wypróbuję, bo ostatnio mam melodię na curdy wszelakie :)
OdpowiedzUsuńfajna propozycja :) Tradycyjny mnie zachwyca a co dopiero z dodatkiem mleczka kokosowego :) Musi być pyszny...
OdpowiedzUsuń