Podczas mojego pobytu na Fuerteventurze miałam okazję wybrać się na jednodniową wycieczkę na inną z Wysp Kanaryjskich, a mianowicie Lanzarote. Wyspa ta została wpisana w roku 1993 na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako Światowy Rezerwat Przyrody i jest na pewno warta odwiedzenia.
Wycieczka obfituje w wiele atrakcji, a jedną z nich jest wizyta w winnicy w regionie La Geria, gdzie znajduje się unikatowa plantacja winogron na żwirze i piasku wulkanicznym. Jest to nie lada gratka dla enofila takiego jak ja :-)
Region, o którym mowa rozciąga się od Mozagi po Ugę w południowej części wyspy. Znajduje się tu kilka winnic, a większość prowadzi własne sklepy. Jeden z nich tuż przy winnicy odwiedziliśmy wraz z grupą.
Mieliśmy możliwość skosztować 3 rodzajów win białych (bo to właśnie białe wina cieszą się tutaj popularnością).
A były to:
- Malvasia Blanco Seco
- Blanco Semidulce
- Dulce Moscatel
Mimo, że jestem miłośniczką win wytrawnych zaskoczył mnie smak tutejszego moscatela i właśnie dlatego od razu zdecydowałam się na jego zakup. Malvasia w tym wydaniu była również dobra, delikatna, ale degustacja jednego małego kieliszka to zdecydowanie za mało, by móc określić to wino. Postaram sie docenić bardziej walory wina lanzarotańskiego, po pierwsze jak tylko otworzę przywiezione stamtąd butelki (póki co czekają w piwniczce na jakąś okazję godną ich wypicia) lub po drugie, jeśli uda mi się tam znów kiedyś pojechać, a nie ukrywam, że z chęcią bym tam powróciła.
Warto powiedzieć, że panują tam naprawdę trudne warunki do produkcji wina, dlatego odzwierciedleniem tego są również ceny.
Za Moscatela przykładowo trzeba zapłacić 12 euro. Pozostałe wymienione przeze mnie wina kosztowały po 8 euro za butelkę. Nie są to zbyt wygórowane ceny, myślę że idealne dla przeciętnego portfela, a wiadomo, że płacimy za jakość. Wychodzę z założenia, że jeśli wino jest warte swojej ceny, to lepiej zainwestować w jedną butelkę wina jakościowego, niż kupować masowo i pić nie wiadomo co.
Co mnie zmartwiło, to fakt, że tegoroczne zbiory winogron będą w tym roku wyjątkowo niewielkie, z uwagi na to, że aż do grudnia może nie spaść już ani jedna kropla wody. Niestety susza to dość częste zjawisko na tej wyspie.
Jak możecie zobaczyć na zdjęciach rośliny rosną tu zupełnie inaczej niż w normalnych winnicach. Kamyczki, które otaczają krzewy mają za zadanie chronić je od wiatru, a także magazynować wilgoć.
Wizytę zarówno na Lanzarote jak i w winnicy polecam dla samego doświadczenia, szkoda że nie ma możliwości jej w pełni zwiedzić z przewodnikiem, zobaczyć wszystkiego od strony technologicznej, by móc się przyjrzeć np. prasom do winogron, piwnicom z zapasami wina, by móc ocenić warunki, w jakich wina są przechowywane już podczas leżakowania. Szczególnie interesowałoby mnie również jakie najstarsze wina znajdują się w winnicy.
Mam nadzieję, że mój post i wszystkie zdjęcia przybliżą Wam to miejsce, a kto wie, może ktoś z Was zdecyduje się na taki wyjazd.
Tym postem Moi Drodzy rozpoczynam nowy etap mojego blogowania i od tej pory postaram się w miarę regularnie dodawać informacje na temat win, winnic, różnego rodzaju targów i innych ciekawostek związanych z enologią.
W końcu jedzienie i wino są ze sobą bardzo blisko...
Do następnego razu,
Agata
PS. Moi Drodzy! Wybieram się w podróż i dziś kiedy czytacie zapewne ten post, siedzę już w samolocie. Obiecuję, że mimo mojej nieobecności opublikuję parę przepisów :) Zadbałam o to! Natomiast na wszystkie komentarze i maile odpowiem po powrocie, czyli gdzieś tak po 12 września :)
W winnicy można również zapoznać się z kosmetykami na bazie wina:
A to inne zdjęcia z akcentem winiarskim z wyspy :
Mieliśmy również okazję degustować i zakupić likier Guarapo, którego receptura jest owiana tajemnicą.
Wiadomo tylko, że główne składniki to miód z palmy, rum, trzcina cukrowa i daktyle. A co najważniejsze likier jest afrodyzjakiem.
Kupiłam ten największy i czekam na odpowiednią chwilę by móc go otworzyć.
1 kieliszek Guarapo kosztował 2 euro. Został podany z dodatkiem bitej śmietany i cynamonu.
Smakował wybornie :)
Ten likier jest przepyszny. Mialam okazje go skosztowac :) z niecierpliwoscia czekam na nowy post dotyczacy wina :) Pozdrawiam, Joanna.
OdpowiedzUsuńWitam, spotkała mnie możliwość nominowania Twojego bloga do The Versatile Blogger Award. Szczegóły tutaj: http://white-tablecloth.blogspot.com/2012/09/the-versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)